niedziela, 15 grudnia 2013

Młodzi tytani sprawa organizacji N.O.V.A. cz6

  • PUNKT WIDZENIA ZALEŻY OD PUNKTU SIEDZENIA. Jezu co za skurwiel, z niego znowu to zrobił.Stałem po środku budynku banku, i ogarniał mnie jasny szlag.Billy darł się na kasjerkę,X mówił mu by sie ogarną.Gwiazdka dzwoni na policje,a ten frajer nas znowu zrobił bez mydła.Eh nie wiem jak mu to sie udaje,już wiem że mam do czynienia z zawodowce,ale przecież on musi spać,i jeść.Wiele rzeczy w tej układance mi się nie kleiło,np kto to ten Wolff.Kto go wynajął, bo nie na pewno Slade'a. Muszę wrócić do wieży i ogarnąć całą sytuacje,obejrzeć całe nagrania z monitoringu. Powrót do wierzy minął w milczeniu,każdy czuł się upokorzony.I to drugi raz,w teczce był napis, co tam zakochańce u was słychać, zwłaszcza u cb Robin jak smakuje ślina Gwiazdki. Nie dość że kurde ekspert i cwaniak jakich mało to jeszcze cham i prostak. Nastał czas narady, usiedliśmy wszyscy wokół okrągłego stołu który znaleźliśmy,w piwnicy. R:Ekipo jakieś pomysły jak udupić Wolffa. X: Możemy zorganizować na niego nagonkę, wśród bohaterów.Żywy 100.000$ i tylko żywy. K:Dobry pomysł,zajmę się tą sprawą. B:Mam pomysł zauważyliście że on wyśmiewa się z uczuć naszych. N:No tak i co myślisz że to jego słaba strona ? B:Ja tak nie myślę ja to wiem. R:To co proponujesz? B:Złapać go, i oddać na kurs emocji do naszych dziewczyn? Co wy na to? G:Dobry pomysł,i to będzie dla niego zjeee kara. Ale najpierw trzeba się coś o nim dowiedzieć, słabe punkt historia jak wygląda,jakie ma doświadczenie?Ile ma lat,dotychczasowa służba.Jak bardzo ma rozszerzone kontakty na miasto. R: Po prostu wszystko, trzeba się o nim dowiedzieć. Cyborg:A jak chcesz go złapać niby, widziałeś jaki frajer jest wygimnastykowany, i jaki zwinny. R:Spokojna twoja rozczochrana kiedyś popełni błąd,a ja już na to czekam.
  • NO TO WPADKA
  •  Mechanik przelakierował moją mazde i zmienił tablice rejestracyjną,dostałem cynk od Czechowa że jest gruba akcja na terenie magazynów.Że podobno coś sie i Gwiazdce pokicikało i się całuje z Triscel. Hmh nie mogłem takiej akcji przegapić,szybko się przebrałem w strój., do pracy.Wrzuciłem 4 bieg, i 60km przez miasto,zwolniłem dopiero przed samymi magazynami
  •  Zostawiłem auto w odpowiedniej odległość,od magazynów z bagażnika wyciągnąłem karabin snajperski berette m82 przerzuciłem sobie go na ramie i poszedłem w stronę,drabiny dzięki której dostał bym się na dach.
  •  
  • Spokojnie rozłożyłem sobie dwójnóg do karabina,położyłem sobie koc aby mieć na czym leżeć.Założyłem słuchawki,i włączyłem sobie Otisa Teylora i jego najlepszy utwór Resurrection Blues.Podniosłem klapki z celownika optycznego, i rozejrzałem się po terenie.No i zauważyłem scena która była godna przyjazdu aż tutaj w tą cholerną pogodę,nie dość że padał deszcz to jeszcze cholernie wiało.Ale to nic widok przemoczonej Gwiazki i przemoczonej Triscel jak się całują był godny poświęcenia.Ale dlaczego one to robią,o kurwa chyba się domyśliłem już dlaczego.To jebana zasadzka,ale zanim się skapnąłem ktoś usiadł mi na plecach co uniemożliwiło mi wstanie.I wyciągnął mi słuchawki z uszu.


-Cześć Wolf,jestem Nency, miło mi cię poznać.Szkoda że w takich okolicznościach ale trudno.
WIELKA UCIECZKA W STYLU JOHNA DILLINGERA

Ja pierdziele jak się tak mogłem dać złapać,jak ostatni żołdak. Masakra, mina Robina była bezcenna cieszył się wręcz jak małe dziecko.Podskakiwał z radość, i szalał.
Ale było coś co zmroziło mi krew w żyłach.
Tekst Robina,
-Spokojna twoja rozczochrana,Wolf do końca dnia poznasz jak smakuje ślina i Gwiazdki i Triscel.
I to nie raz, ani dwa.
O kurwa pomyślałem, trzeba stąd spierdolić jak się najszybciej da.Bo zostanie zniszczona moja nietykalność zawodowo osobista.
 Hmh zostałem przykuty do drewnianego krzesła,i zostawiony w celi z kratami.Wiedziałem że mam tylko niecałe pół godziny aby spierdzielić z wierzy.Moim strażnikiem był X, który poszedł notabene w kime. Odczekałem chwile, po czym rozhuśtałem krzesło tak aby się z nim przewróci na posadzkę. Jebłem o ziemie z hukiem który na szczęście nie obudził X,Nogą rozwaliłem oparcie do którego byłe przykuty i uwolniłem ręce.Podniosłem krzesło i postawiłem na ziemi,na stępnie chwyciłem oparcie tak by udawało że jestem nadal przykuty.

I krzyknąłem
-X wstawaj, źle się czuje potrzebuje szklanki wody.
-Co co drzesz jape Wolf,już idę.Jeszcze zaspany, wstał ze swojego taboretu i podszedł otworzyć kraty.Gdy znalazł się znalazł w jednej celi zemną,to była chwila gdy wstałem chwyciłem za oparcie krzesła i uderzyłem nim w X.
Który zdążył szepnąć.
-O kurwa.
Spokojnie zdjąłem kajdanki,założyłem strój X,a jego samego przykułem do metalowego pręta.Szybkim truchtem opuściłem piwnice,i pobiegłem w stronę pokoju gdzie został schowany mój cały sprzęt.

  • Na miejscu przebrałem się w mój garnitur, zaczesałem włosy do tyłu.Założyłem mój płaszcz podniosłem mu kołnierz,przydziałem do tego czarny kapelusz fedora. Włożyłem do torby rozłożony karabin snajperski, a zamiast niego wziąłem karabin thompson z bembnem amunicyjnym 50 nabojowym.(http://www.muzeumwp.pl/dictionary/pistolet-maszynowy-thompson-wz-1928-kal-0-45-cala,640,duzy.jpg)Przerzuciłem sobie torbę przez ramię,i kopniakiem otworzyłem drzwi.Wbiegłem do salonu gdzie wszyscy siedzieli,wskoczyłem na stół i strzeliłem w sufi, jako ostrzeżenie.
  • -Niech nikt się nie rusza bo to będzie jego ostatnie jego ostatni ruch.
    -Triscel chodzi tu.
    Chwyciłem ją od tyłu i przyłożyłem thompsona do jej szyi.
    Okey idziemy do łodzi,ostrzegam jak ktoś coś spróbuje coś zrobić to jej coś się stanie.
    Przechodząc koło Billego.
    i Robina.
    -Niestety panowie nie dowiedziałem się jak smakuje ślina Triscel i Gwiazdki,ale wy to wiecie na pewno i niech tak zostanie.
    -Do widzenia, młodzi tytani.Pozdrowienia od następcy Johna Dillingera.
    Zanim poszedłem,Gwiazdka zawołała.
    -Jeszcze się do cb z Triscel dorwiemy a wtedy.
    -Znowu zrobię was bez mydła.
    Wsiadłem na łódkę z Triscel, założyłem jej kajdanki.A sam odpaliłem łódkę i popłynąłem w stronę portu.
    Na miejscu nadałem przez radio,do tytanów że mogą sobie odebrać dziewczynę z portu.
    Na odejściu.
    Triscel zapytała się.
    -Czemu ty jesteś taki pozbawiony uczuci ?
    -Bo mnie tak wychowali?
    -Kto? na pewno nie rodzice.
    -Ja nie mam rodziców,straciłem ich w pożarze domu,i jako dziecko zostałem wychowany w 14 pułku powietrznodesantowym przez Pułkownika Miecugowa .
    -Przykro mi.
    Ale chyba potrafisz okazywać uczucia nie ?
    -Nie, bo okazywanie uczuci jest dla słabych albo...
    -Wstydzących się ich.Dokończyła Triscel.
    -No właśnie?
    -A do której część ty należysz.
    Poczułem że się czerwienie, nigdy w rzeczywistość nie miałem dziewczyny, i nie miałem możliwość się nigdy zakochać.No bo kiedy?
    -A gówno cię to obchodzi.
    -Czerwienisz się.
    Szybko odwróciłem się na pięcie, podniosłem rękę cały czas odwrócony i pokazałem jej środkowy palec i poszedłem w stronę magazynów gdzie stała cały czas zaparkowana moja mazda.




Młodzi tytani i sprawa organizacji N.O.V.A cz5

PRZEBUDZENIE Otworzyłem zmęczone oczy,wydarzenia z wczoraj,wróciły jak niestrawność.Spojrzałem na zegarek,aktualnie była godzina dwunasta.Hmh jak dobrze się spało, nie ważne że w aucie.Ważne że się wyspałem.Wyszedłem na dwór,aby rozprostować nogi i przy okazji zapłać.Podałem mu banknot 20 dolarowy, i zapytałem się. -Gdzie dostane jakieś dobre śniadanie. -Pojedzie pan na róg Sevena Street,jest tam doskonała restauracja i nie droga. -Okey dzięki. Wsiadłem z powrotem za kierownice,poszukałem tej restauracji w gps.I gazu przez miasto,piędziesiątką na godzinę.W restauracji zająłem pierwsze lepsze miejsce.Zamówiłem podwójną porcje jajecznicy,do tego cztery tosty z masłem i serem.Do tego duża kawa z mlekiem i cukrem.Wczorajsza akcja mnie trochę zmęczyła,ale wiedziałem że dzisiaj prawdopodobnie będę mieć kolejny wypad tym razem do skrytki bankowej tytanów,Bo jest tam dokumentacja,której nie było w wieży.Ciężki dzień przed mną,masakra.Ale dość użalania się nad sobą czas wrócić do roboty. Wyciągnąłem laptopa,i zacząłem przeglądać dokumentacje Robina.I przy okazji wcinać śniadanko.I tak mijała godzina za godziną wlałem w sb około 2 litry kawy i 1 litr soku z wyciskanych pomarańczy.Po drodze zadzwoniłem do Czechowa aby załatwił mi lewy papiery adwokata,Tytanów i pełnomocnictwa,i żeby mi je dostarczył do tej kawiarenki. -I jak tam Wilk jakieś postępy w sprawie Slade'a? Podniosłem głowę znad mojego drugiego śniadania,i kompa. -A powiem ci że nieźle,z notatek Robina wiele wynika,na przykład to że w każdej większej sprawie Slade'a miał udział. -I jak idzie analiza spraw ? -A powiem ci że nieźle, ponieważ notatki Robina są dokładne a do każdego komentarza wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną jest komentarz Robina i analiza.Jest też dużo zdjęci,jak i nagrań.Są też dokumenty pozwalające sądzić że Robin albo pracował u Slade'a albo u niego terminował. -Ciekawe powiem ci,ale dużo z tego nie wnioskuje. -A masz to o co cię prosiłem? -Pewnie,sprzęt do charakteryzacji,papiery na nazwisko Kurt Nutsche,obywatel Ameryki.Tu masz klucz do skrytki,i upoważnienie. -A jaka kancelarie reprezentuję. -Szulc i partnerzy. -Dzięki, dobra ja zjem do końca i pakuje sie do banku. -Dobra życzę powodzenia. BANK Stałem przed ogromnym budynkiem banku rezerw federalnych.Miałem na sobie gustowny garnitur do tego czarny płaszcz dwu rzędowy,czarny kapelusz fedora.Teczkę pod pachą, a z wyglądu nikt by mnie nie rozpoznał, siwe włosy zaczesane do tyłu,do tego brązowe soczewki. Trochę pudru aby wyglądało że jestem sobie starszy i do tego gustowny wąs.Przekroczyłem próg banku i od razu poszedłem do działu klienta. -Przed mną siedział młoda blondynka o dużych niebieskich oczach. -Dzień dobry w czym mogę panu pomóc? -Jestem Kurt Nutsche,reprezentuje firmę Szulc i Partnerzy.Jestem odpowiedzialny za skrytkę nr 234,która aktualnie znajduje się w posiadaniu pana Robina. -Proszę poczekać już sprawdzam w systemie. Mam nadzieje że informatycy od Czechowa zrobi swoją robotę i zmienili dane w kartotece banku. -Rzeczywiście,czy mogła bym zobaczyć pana dokumenty i pełnomocnictwo. Położyłem sobie obszerną teczkę na kolanach,i niczym adwokat z 20 letnim stażem zacząłem grzebać wśród różnych papierów.Aż niby przypadkiem znajduje. -Bardzo prosze, oto pełnomocnictwo, moje dokumenty. Miła blondynka obserwowała przez dłuższą chwile, dokumenty porównywała podpis z tego w kompie. -Okey wszystko się zgadza,co pan chciałby z skrytki? -Całą dokumentację. -Oczywiście, to potraw minutkę.A coś chce pan zostawić w skrytce. -Tak tą o to teczkę. Po dziesięciu minutach,przed mną piętrzyły się trzy kartony dokumentacji. -Mógłbym po prości o pomoc, w zaniesieniu tego do mojego auta? -Oczywiście,panie Nutsche. Frank zanieś panu dokument do auta. Rosły ochroniarz podszedł do kartonów i jednym kursem załatwił sprawę kartonów. -Jeszcze pan machnie podpis,tu pod odbiorem. -Oczywiście. Złożyłem gustowną parawke, i skierowałem się ku drzwiom.O kurwa kogo ja widzę?Do banku wszedł cała grupa zakochańców z wieży Tytanów.Przeszedłem koło nich spokojnie jakby nigdy nic,ale przyspieszyłem krok.Gdy już byłem w aucie,usłyszałem krzyk Robina. -Wolfff ja cb kurwa zabije. No dobra zmywam się do warsztatu, bo trzeba zmienić lakier i nr rejestracji.

sobota, 7 grudnia 2013

Pare moich rysunków.





Młodzi tytani i sprawa organizacji N.O.V.A cz4

Po akcji w hotelu,nadal miałem problem aby dojść do siebie.Chociaż jestem profesjonalistom,nie mogę tak przejść obok gdy umiera prawie dziecko.Ale dosyć o tym muszę zorganizować jakiś transport i nową broń.Bo ten uzi jest ''Brudny''
Szedłem przez ulice miasta, i nagle dostrzegłem czarną mazde. Niemożliwe,pomyślałem a jednak nr rejestracyjny sie zgadzał.
-Panie kapitanie.
Odwróciłem się na pięcie, i ujrzałem Majora Szuwakasa.
-Dobry wieczór majorze.
-Jakieś informacje Wilk?
-Mam już punkt zaczepienia. 
-To dobrze,a o co chodziło z tą rozpierduchą pod hotelem Atlantic?
I opowiedziałem majorowi o całej sytuacji.
-Hmm,od naszego informatora z komendy,wiemy że mają tylko pociski tej broń,i uważają to za porachunki mafii Jamajskiej.
Wiesz jak się pozbyć trefnego towaru nie >
?
Tak panie majorze pojadę do lasu to co się da spalić spale a resztę zakopie.
-Okey,w aucie masz,dodatkowe fundusze,a w skrytce w bagażniku broń i sprzęt,i numer do naszej czujki informacyjnej.Powodzenia Kapitanie .
KAWIARENKA
Po wypadzie do lasu, i dużych zakupach musiałem się rozluźnić.Duże ekspresso late,lody truskawkowo,miętowe, i z nutą cytryny, i dwa duże kawałki sernika brzoskwiniowego postawiły mnie na nogi.
Przyznam się że byłem zmęczony i ledwo stałem na nogach.
Może pojadę na jakiś parking strzeżony i odeśpię w aucie, z transu zmęczenie wyrwał mnie głos.
-Oh Robin jaki mamy dzisiaj piękny wieczór.
-Masz racje Gwiazdko.
-Co sądzisz Billi o tej masakrze z pod hotelu?
Czy ja właśnie kurwa usłyszałem imie Billy i Robin.
Wygrałem los na loterii,odwróciłem się to niby aby zawołać kelnera to coś niby.
Stało tam trzech facetów w dziwnych strojach jakby z karnawału się urwali,a koło nich trzy zajeładne dziewczyny.
Szybka rundka do autka po aparat,pierwsze twarzowe zrobiłem jeszcze za szybą, następne już w lokalu z kibla.
-Hej kelner chodzi tu na chwile?
-Tak proszę pana?
-Dla mnie będzie podwójna szkocka z colą.
Zrobiłem gest ręką aby się pochylił.
Słuchaj masz ty 100$, i pod tależyk podczepisz pluskwę ta ?
Kelner spojrzał się na mnie dziwnie,ale pieniądze ze stołu zgarnął.Rozsiadłem się wygodnie sącząc moją szkocką.I włożyłem do ucha słuchawkę.
B:Dziewczyny co sądzicie o tej masakrze pod hotelem.
G:Szczerze nie wierze w wersje z zemstą mafii jamajskiej.
R:Gadałem z szefem hotelu i dzisiaj przed szesnastą,podejrzany gość odebrał rezerwację.I chyba widzieliśmy go z Gwiazdką łamał palce Kędzierzawemu.
-No i co z tego kochanie, wiecznie ktoś pierze kędzierzawego?
-To że,tego tajemniczego gościa wcieło jak kamfora.
X:A monitoring i księga wpisów?
R:Nie ma.
T:Jak to nie ma ?
R:No normalnie,ukradł ktoś.Zaraz po tej masakrze,w hotelu włączył się alarm przeciwpożarowy,a zaraz potem ktoś odciął prąd i zniszczył skrzynkę z bezpiecznikami.
X:A ten pokój,którym niby mieszkał ten ktoś?
R:Ślady użytkowania są,ale nic po za tym.
G:A odciski palców?
R:Kompletny brak.
X:Dużo tych ktosiów.
B:Widocznie mamy styczność z nie byle kim.
R:Ale jest jeden punkt zaczepienia.
T:A mianowicie jaki Robin ?
R:Facet z hotelu mówił że ten ktoś ma takie zwierzęce nazwisko,i charakterystyczny nie do przeoczenia tatuaż pod uchem.
O kurwa pomyślałem, aż tyle szczegółów facet zapamiętał.Podniosłem wyżej arafatke,tak aby zasłoniła tatuaż.
G:Robin kocie gdzie zaparkowałeś schevroleta.
R:Kojarzysz tą czarną mazde,to zaraz przed nią.
-Kelner rachunek.
-Bardzo proszę.
Podałem kelnerowi 75$ .
-Proszę reszta dla pana.
-Dziękuje.
Pochylił się jeszcze do mnie.
-Co zrobić z tą pluskwą potem?
-Wyrzucisz do kosza dobra ?
-Okey.
Już wstałem,założyłem płaszcz.I stałem przy drzwiach,gdy nagle.
-Przepraszam pana.
Odwróciłem się powoli na pięcie.
Tuż za mną stała dziewczyna o czerwonych włosach w filoetowym kostiumie dwu częściowym.
-Tak ?
-Spadła panu arafatka,a tak na marginesie fajny ma pan tatuaż.
-Dziękuje ci,.... dziewczyno.
I wyciągnąłem rękę po arafatke.
-Po prostu Gwiazdka.
A ty jak masz na imie?
-Ja?
-Tak ty ?
R:Gwiazdka nie męcz go.
G:Okey kociak, część ktosiu.
-Cześc
Wyszedłem przed restauracje,stanąłem przed maską swojego auta,i szybkim ruchem odwróciłem sie i przylepiłem pluskwe.
Wsiadłem do auta, i trochę odczekałem,i włożyłem na chwile słuchawkę do ucha.
R:Kto to był ten facet?
G:Nie wiem ale miał epicki tatuaż na szyi w kształcie łapy wilka.
R:Zaraz zaraz,czy ten facet nie przypomina ci tego wtedy z pod sklepu?
G:Rzeczywiście podobny,a nawet ten sam.Spójrzcie siedzi w tamtym aucie.
Dużej nie miałem ochoty czekać.aż tu się pofatygują i zrobią mi coś.Włączyłem silnik wrzuciłem czwarty bieg, i odjechalem z piskiem opon.
Zjechałem na parking, strzeżony i czekałem aż,ich auto się nie ruszy.
Mineła może godzina na bezsensownym siedzeniu,aż zielona krpoka się ruszyła.
I dopiero zatrzymała w porcie.
Zerknąłem na mape, i wiedziałem gdzie popłynęli.
Następny mój cel to wsypa i wieża.Wszystko było już ustalone,skontaktowałem się z czujką która okazała się Kapitanem Czechowem.Zorganizował on mi przelot nad wierzą,i skok spadochronowy.Byle tylko wylądować na dachu wierzy,bo w innym wypadku będzie nie fajnie.
GODZINA W
Siedzę jak na szpilkach,od dwóch minut stoję w przeciągu i czekam na zielone światło.
Byliśmy tuż nad wieża,gdy zaświeciło zielone światło.
Poczułem silne uderzenie w ramie.
I słowa Czechowa -Powodzenia Wilk,nie daj się zjeść tygrysom.
-Przecież oni o niczym nie mogli wiedzieć,akcja była planowana z godziny na godzinę.Szybki szust i skok w otchłań,kurwa co jest.Nagle z wieży rozpalił się setki reflektorów.Które swoją łuną starały się mnie znaleźć,ale jak to możliwe.
Sterowałem tak spadochronem aby wylądować,na plaży.
Ledwo mi się to udało ponieważ wiał silny wiatr.
Eh ziemia,pierwszy raz się cieszyłem że miałem tyle piachu w ustach.
Podniosłem się odciąłem spadochron i zwinąłem go do plecaka,aby nie utrudniał mi pracy.
No czas zabrać się do roboty,poszedłem w stronę drzwi nasłuchując dookoła, co się dzieje.
Poszukałem radiostacji i nawiązałem kontkakt z samolotem.
-Czechow zgłoś się tu mówi Wilk.
-Zgłasza się Czechow,jak wygląda sytuacja tam na dole.
-Wylądowałem na plaży,jak na razie cisza w eterze.
Rozumiem że za 2 godziny widzimy się na dachu ?
-Tak zaraz ogarniemy helikopter.Pamiętaj punkt 12 dach ani minuty później.
-Rozumiem bez
odbioru.
Eh jak zwykle w tej pracy drzwi był zamknięte.
Musiałem za pomocą zestawu mały włamywacz,utorować sobie drogę.Trochę pogrzebałem w zamku,a gdy usłyszałem klick,leciutko popchnąłem drzwi.
Na korytarzach była kompletna ciemność,ale co mi tam byłem na to przygotowany.Wyciągnąłem z plecaka noktowizor,i nagle z ciemność nastała Hmh cholerny ciemny korytarz,i ten zapach. No właśnie ten cholerny zapach co tak sztyni.Na odpowiedzi nie musiałem czekać długo,ponieważ gdy przechodziłem koło kuchni z sufitu odpadła biała pacika.Która po głębszej analizie okazała sie przestarzałym tofu,Który notabene odpadł od sufitu.Jezu kto może przy zdrowym rozsądku jeść tofu.Dla mnie tydzień bez schabowego to piekło. Doszedłem do pierwszych gdzie był napis Gwiazdka i Robin.Stwierdzam że kamery w środku nie założę i nie będę Czechowi dostarczać uciechy,wystarczy kamera na zewnątrz.Następny punkt mojej zabawy,to salon.Nagle ten dzwięk,zaraz zaraz ktoś jest w salonie i to na kanapie.Fe ktoś się tam całuje i to nie ktos tylko X z Nancy.Oks szybko to załatwię i mnie już nie ma,podkradłem się do prawego narożnika potem do lewego i pozostawiałem tam kamery.Dasz się zmywać jeszcze podskocze do biura rzeczy znalezionych i ogarne co Tytani wiedzą na temat Slade'a. Powoli bezszelestnie wchodzę to pokoju z dokumentacja.Zamykam bez pardonowo za sobą drzwi.I zabieram się do roboty,wciągu dziesięciu minut zgarnąłem wszystkie zdjęcia,dokumenty,wycinki gazetowe,nagrania i takie tam do torby. Czas na zrobienie papa wież tytanów,powoli wyszedłem na korytarz.Aż tu nagle stoje gdy widze jak dokładnie 5 metrów przede mną stoi Gwiazdka i Robin i też sie miziają aż mi sernik wrócił do gardła.Aby mnie nie zauważyli,nagle jak kurwa ktoś światła nie zapali,to ogarnąłem że stoje pośrodku.Ta mina Robina i Gwiazdki że po drugiej stronie korytarza stoi facet w wysokich desantach czarnych bojówkach i czarnej bluzie specnazu do tego kominiarka i noktowizor.A przez ramie ma wielką torbę Pomachałem im przyjaznym gestem. Na co Gwiazdka wydarła się mamy szpiega. Eh czas się zmywać,pomyślałem. Szybko przerzuciłem torbę przez ramie i pędem,pognałem na klatke schodową. Biegusiem na górę,w połowie drogi włączył się alarm.Chuj wielki i dwa bombeli żywcem mnie nie wezmą.Wbiegłem na dach,gdzie kurwa notabene wszyscy już czekali na mnie.Spojrzałem na zegarek za pięć minut powinien być helikopter. -Siemka wszystkim,wiecie co pomyślałem sobie że może wy sobie wróćcie do swoich zajęci ja wymiana ślinotoku pomiędzy sobą czy coś a ja pójdę do domciu.Co wy na to ? R: My mamy taką propozycje,połóż torbę na ziemi.Uklękniesz i położysz ręce na głowe. -Szczerze nie kręci mnie taka opcja jeszcze pobrudze nowe spodnie. G:Kim ty jesteś do jasnej ciasnej,cholery. -Możecie mi mówić Wolf. B:Dobrze Wolf,czego chcesz. -Abyście dali mi spokój. Bestia:Niestety nie możemy dać ci spokoju bo masz w tej o to torbie 5 lat naszej pracy nad Slade'a. -Spoks pożyczę do piątku i oddam wam,jeśli dożyje do piątku. I wtedy dostrzegłem wiszącą drabine za nimi do helikoptera. N:A dleczego miałbyś nie dożyć ? -Dla tego. I zacząłem biec w ich stronę, zrobiłem idealny wślizg pomiędzy nogami Gwiazki,następnie szybko wstałem rzuciłem torbę wysoko ponad Cyborgiem,a sam skoczyłem i odbiłem się od ramion Cyborga i złapałemtorbę w locie.Stałem nad krawędzią , G:Nie bądź głupi,nie masz gdzie uciec.Oddaj torbę mamy wspólny cel pokonać Slade'a. Możemy sobie pomóc,przyda nam się ktoś taki jak ty. -Wiecie co nie chce zakłócać tej wspaniałej sielanki miziania się i wymiany śliny, a tak po za tym jestem singlem i wszystko co robie to robie sam.Na razie do następnego razu. I przechyliłem się do tyłu,tak że upadłem z urwiska.Spadając chwyciłem się drabinki.I gdy byłem na wysokość dachu pomachałem im i krzyknąłem. -Do następnego razu Tytani,może sobie jeszcze pogadamy kiedyś. Gdy dostałem się na pokład helikoptera,zobaczyłem jak Czechow się śmieje. -I z czego rżysz pacanie ? -Z tego że wytknąłeś tytaną ich uczucia wobec siebie, i to że spotka cię kara. -Jaka kara do cholery ? -Udupią cię zobaczysz,jeszcze się z którąś z tych dziewczyny wymienisz ślinią. -Prędzej mi kaktus na ręce wyrośnie,i przytyje niż sie z którąś z tych dziewczyn pocałuje.wypełnioną dokumentami.jasność.